Babunia nigdy przedtem nie była taka piękna i taka wielka; chwyciła dziewczynkę w ramiona i…już miały się wzbić w powietrze, kiedy uchyliły się drzwi domu, przez które dziewczynka wcześniej oglądała rodzinną ucztę i tą pyszną pachnącą gęśnadziewaną śliwkami. Przez uchyloną szparę wyłoniła się kudłata głowa chłopca, który przyjaźnie pomachał do dziewczynki. Chłopiec machnął dłonią w stronę dziewczynki i powiedział:
- Wiesz, tej gęsi w domu mamy bardzo dużo. Przy okazji ja lubię też zajadać placek mojej mamy, taki ze śliwkami. Tyle , że mama upiekła taki olbrzymi na święta. Może byś się do nas przyłączyła?
Dziewczynka zmarznięta, ledwo się podniosła i z bladym uśmiechem poszła w stronę uchylonych drzwi. Rodzinka,gdy tylko zobaczyła jak bardzo jest skostniała, od razu ją rozgrzalipyszną, gorącą czekoladą i okryli ciepłym kocykiem, a na stópki włożyli wełniane, cudownie miękkie skarpetki ze wzorem w reniferki.
Wszyscy już uśmiechnięci i radośni zasiedli do wieczerzy. Śmiechów było co nie miara!Kiedy uczta dobiegała końca i wszyscy przesunęli się w stronę choinki, okazało się, że pośród prezentów dla wszystkich domowników, był tam też mały prezencik dla dziewczynki – laurka. Chłopiec, który na boku ją rysował po cichu, zapytał nieśmiało dziewczynki:
- Jak masz na imię?
- Ania. Ania Motylowska - nieco zawstydzona odpowiedziała nieśmiało.
W domu zapanowała z miejsca niewypowiedziana cisza… Słychać było tykanie zegara. Pośród tej ciszy dało się słyszeć zakłopotany głos mamy:
- Motylowska… A czy ty przypadkiem nie jesteś z Grodźca?
- Tak - odpowiedziała zdziwiona dziewczynka.
Do dziewczynki podszedł tato rodziny i uniósł dziewczynkę na ręce i powiedział:
- Dziecko!To my ciebie i twoją babcię od dwóch lat szukaliśmy! Stał się cud, świąteczny cud! Jesteś córeczką mojej siostry, której już nie ma. Zostaniesz od teraz z nami, już cię nie stracimy i nie pozwolimy się zgubić – powiedział z radością w głosie.
Dziewczynka była niezwykle zakłopotana, ale przeszczęśliwe oczka patrzyły z taką radością na bliskich, że aż łza kręciła się w oku.
Już wiedziała , że od tej pory zapałki nie będą musiały rozgrzewać jej dłoni, ponieważ ciepło domowego ogniska wystarczy, by nie marznąć.